Tak nas umęczył ten objazd po dalszych okolicach, że wpadliśmy tylko do domu po ręczniki i wybraliśmy się w odrobinę bliższe nam rejony, a konkretnie na jezioro. Niezawodne Überlingen, słynące z tego, iż jest niezawodne właśnie, nie zawiodło i tym razem :). Jest to jedno z naszych ulubionych miejsc nad Bodeńskim, po prostu nie ma się do czego przyczepić (a to akurat umiemy dobrze :)).
Parking na piątkę. Jeżeli takie skąpiradła jak my są w stanie zapłacić 10 euro, to faktycznie musi być fajnie. Atrakcje dla Koma w cenie :).
A ci Bawarczycy co się u nas panoszą, he?
Wody w jeziorze nie brakuje, po ostatnich ulewach jest jej nawet jakiś metr więcej.
Foks musi się wybiegać.
Kaktusy oraz palmy zawsze zasługują na fotkę :).
Relaks.
I znowu spacerek.
Na koniec dowód na to, że Komo rozpoczął lekcje pływania. Póki co nie sprawia wrażenia nadmiernie zachwyconego tym faktem :).