W drodze do Pragi postanowiliśmy zrobić sobie dwudniowy postój w Kłodzku. Zwiedziliśmy twierdzę i jej labirynty (tunele minerskie, żadne tam labirynty- przewodnik mówiąc to, aż zrobił się czerwony ze złości na ludzką ignorancję), pospacerowaliśmy po pustych, zabytkowych uliczkach i pospaliśmy w skrzypiących łóżkach. Kłodzko jest miejscem w którym można spędzić dzień lub dwa, lecz dłuższy pobyt grozi powolną degradacją wątroby.
Trasa turystyczna ma około kilometra długości, a zwiedzanie trwa niecałą godzinę. W najniższym miejscu tunel ma 90 centymetrów wysokości, więc ostrzeżenie dla osób z klaustrofobią jest zasadne.
Most św. Jana po lekkim tuningu. Czasem należy podrasować odrobinę rzeczywistość.
Ruszamy dalej (na stopa trochę za zimno :)).
A i jeszcze jedno. Co bardziej błyskotliwe jednostki pewnie dostrzegły z boku strony logo konkursu Blog Roku. Wiemy, że pewnie nie wygramy, ale lansowanie się w sieci nie zaszkodzi, wiec zachęcamy do wysyłania sms-ów.