Tak jak słońce co wieczór nurza się w morskich falach oznajmiając wszystkim zmierzch dnia, tak i nasza wyprawa dobiegła niestety końca. Od kilku dni wygrzewamy nasze członki, nie w blasku rzeczonego słońca, a w cieniu grzejników :)
Ostatni przystanek na naszej nadmorskiej trasie- La Spezia. Dosyć spore miasteczko w większej swej części odcięte od morza przez ogromny port. Choć jest oczywiście i deptak, i marina, są piękne parki, plaż niestety brak.
Klub La Speziańskich kamperowców wspólnie z Czerwonym Krzyżem prowadzi taki oto całoroczny parking z serwisem. Widoczne w tle kampery niestety pozostają tam tylko na zimę, więc noc spędziliśmy samotnie. Obiekt jest zamykany na noc, a za dnia oddzielony od niebezpiecznego świata szlabanem :) Co do kosztów, to należy wnieść dobrowolna donacje, czyli nasze staropolskie "co łaska".
Po przejechaniu gór oddzielających nas od Niziny Padańskiej trafiliśmy do Parmy. Kilka kilometrów od niej w miejscowości Sala Baganza znajduje się darmowy parking z darmowym serwisem i równie darmowym prądem. Jako, że w nocy był całkiem spory mróz chcielibyśmy niniejszym serdecznie podziękować włodarzom miasteczka za stworzenie tego postoju :)
Nieboraki :(
Jeszcze tylko...
...hyc...
...przez Alpy...
...i dojeżdżamy do Niemiec. A tu już klimat świąteczny w pełni. Jarmarki, lampki, atakujące z radia "Last Christmas", zakupowe szaleństwo oraz mróz. Tak to kończy się nasze kolejne w tym roku kilkumiesięczne kamperowanie. Za kilka dni jednak nastanie nam nowy rok, a z nim nowe nadzieje oraz nowe kamperowe przygody :)
piątek, 20 grudnia 2013
poniedziałek, 9 grudnia 2013
morza szum...
Plażowanie nasze wprawia w nie lada
konfuzję wszystkie włoskie elegantki. Co bardziej litościwa chce
wzywać dottore, pozostałe po prostu pukają się w czoło. No bo
jak to, futra dopiero co wywietrzone, szaliki nabyte, czapki w
najnowszych fasonach wprost z Mediolanu zakupione, a my tu bezczelnie
na piasku i to w negliżu. Przechadzając się więc nadmorskimi bulwarami w
pełnym rynsztunku tubylcy dzielnie znoszą upał. Za nimi zaś podążają
dzielnie bambini w puchowych kurtkach i ocieplanych spodenkach. Wysokie kozaki oczywiście dopełniają
stylizację :) No,
ale kiedy jak nie dziś zaprezentować kosztowne stroje i najnowszy
przyodziewek. Już za kilka tygodni przecież będzie on niemodny i
każdy będzie mógł go kupić na wyprzedaży za pół ceny :)
Niestety, to chyba ostatnie cieple dni w tym roku.
Polskie elegantki również zadają szyku na nadmorskich bulwarach :)
Również mopsy prezentują wyszukane futra. Niestety to już kolekcja z przed kilku lat.
czwartek, 5 grudnia 2013
pośród Dian
Zaraz za Imperią rozciąga się kraina Dian. Jest Diano Marina, Diano Castello, Diano san Pietro i chyba jeszcze z sześć innych Dian. My odwiedziliśmy dwa pierwsze.
Świecące intensywnie słońce musiało odrobinę uprażyć nam gąbczastą tkankę podczaszkową bo zdecydowaliśmy się na nie lada szaleństwo i pierwszy raz stanęliśmy na płatnym postoju-kempingu. Do luksusów należą tu toalety, elegancki serwis dla kamperów oraz nawet prąd :)
Prawdziwy plac zabaw dla kamperowców.
Świecące intensywnie słońce musiało odrobinę uprażyć nam gąbczastą tkankę podczaszkową bo zdecydowaliśmy się na nie lada szaleństwo i pierwszy raz stanęliśmy na płatnym postoju-kempingu. Do luksusów należą tu toalety, elegancki serwis dla kamperów oraz nawet prąd :)
Prawdziwy plac zabaw dla kamperowców.
Postanowiliśmy ulżyć w ich ciężkiej
doli i odciążyć biedne drzewka grejpfrutowe oraz pomarańczowe.
Owoc oblepia je gęsto, a chętnych do jego zbioru brak. W tym
momencie wchodzą do akcji, bądź co bądź profesjonalni zbieracze
(czyli my :)) i haratają ile wlezie. Torba zapełnia się w iście
ekspresowym tempie i już po chwili jest pełna. Dorodne owoce cieszą
nasze oczy i zasmucają ramiona, bo ktoś tę torbę musi donieść
kilka kilometrów do kampera. Ale nic to ważne, że owoc darmowy i w
dodatku niepryskany, czyli BIO. Wszystkich, którzy myślą, iż
proceder ten zaśmiecił nasze sumienia i mamy związek z jakimś
niecnym czynem śpieszymy poinformować, że drzewka były posadzone
na miejskim parkingu i nikomu szkody nie wyrządziliśmy. Co więcej
"niczyje" cytrusy dzielą we Włoszech los naszych dzikich jabłek, czy
też śliwek. Nikt ich po prostu nie zrywa i dorodne owoce gniją
sobie wesoło dookoła pni. Za to w marketach kolejki do stoiska
warzywno-owocowego nie mają końca :)
poniedziałek, 2 grudnia 2013
Imperia
Imperia znana nam była dotychczas tylko z opakowań doskonałego makaronu Agnesi na którym to widnieje jej zdjęcie i który jest tu produkowany. Miejscowość powstała na początku XX wieku i jest zlepkiem kilku dotychczas osobnych jednostek. Dwie najważniejsze to położona na wzgórzu, zabytkowa Port Mauricio oraz znana właśnie z wytwarzania pasty Oneglia. Obie szczycą się licznymi zabytkami, wąskimi uliczkami pełnymi knajpek, nadmorskimi promenadami oraz nie najgorszymi plażami. Niepomni na opuchnięte i zbolałe stopy trzy dni chodziliśmy dzielnie od świtu do zmierzchu by wszystko obejrzeć :)
Port Mauricio
Oneglia- widok jak z makaronu :)
Kampery opanowały znajdującą się w wiecznej budowie marinę.
Region słynie z doskonałej oliwy. Odwiedziliśmy więc olearię degustując przy okazji co nieco.
Po wyczerpującym zwiedzaniu czas na regenerację przy pizzy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)