czwartek, 11 kwietnia 2013

43


Dzisiaj właśnie mija czterdziesty trzeci dzień od naszego wyjazdu z domu (choć nie do końca z domu, bo drugi dom zabraliśmy ze sobą :)) Ani to dużo, ani to mało. Jeszce kilka lat temu wakacje dłuższe niż trzy tygodnie wydawały nam się nieosiągalną ekstrawagancją, a teraz to tylko mgnienie oka (Tu trzeba zamieścić małe sprostowanie! Nie jesteśmy na wakacjach, po prostu przez dłuższą zimę opóźnia nam się rozpoczęcie pracy :)). Wczoraj poznaliśmy parę emerytowanych szwajcarskich Polaków, którzy są w drodze od siedmiu, czy ośmiu miesięcy. Włosy na głowach maja już mocno siwe, ale serca wciąż młode. Wynajeli swój dom niedaleko Zurychu i tak się włóczą. Zimowali w Portugalii, a teraz jadą w stronę Holandii, by tam przenieść się na łódź, którą wciąż remontują. Przegadaliśmy sporą część dnia. Nasz wyjazd to nie są takie prawdziwe wakacje. Nie ma szalonych imprez, obiadów w urokliwych knajpach przy końcu wąskiej uliczki, czy wydawania pieniędzy na pamiątki made in China. Kamperujemy powoli i oszczędnie.



 To są muszelki :)

Po dniu spędzonym na plaży udaliśmy się w stronę Agde. Miasteczko zostało założone przez Greków ponad 2500 lat temu. Średniowieczny układ urbanistyczny sprawie, że łatwo zagubić się w plątaninie wąskich uliczek. Spacerując nimi można trafić do romańskiego warownego kościoła datowanego na XII wiek.



Po kilku dniach w Agde i jego nadmorskich przyczółkach (przyjaznym dla kamperów Le Grau d'Agde oraz zdecydowanie antykamperowym Cap d'Agde) pojechaliśmy do Pezenas. Miasteczko to będące w czasach swojej świetności nawet stolicą Langwedocji okazało się być bardzo przyjemnym i zadbanym miejscem. Liczne XVI wieczne rezydencje poukrywane na starówce (ponoć jest ich w sumie 50), kramy artystów oraz małe kawiarenki nadają mu specyficzny klimat. Miasto szczyci się tym, iż zamieszkiwał tu przez pewien czas Molier ze swoją teatralną trupą.


Podczas spaceru można natrafić na średniowieczne getto żydowskie.



Tradycyjnie dodajemy namiary na parkingi:

W Agde i Le Grau d`Agde można stawać wszędzie. Obok hipermarketu U jest nawet serwis:
GPS: N 43.29923 E 3.47095

PEZENAS
GPS: N43.45979 E3.42381
  • darmowy parking w centrum miasta (bez serwisu);
  • przy parkingu toaleta i kranik z wodą.

wtorek, 9 kwietnia 2013

kamperowanie przy plaży

Jechaliśmy i jechaliśmy w poszukiwaniu fajnego miejsca na postój. Mieliśmy zaparkować gdzieś w Sete oraz pozwiedzać to nadmorskie miasto. Nie udało się jednak znaleźć nic ciekawego i dojechaliśmy tu- na położony na odludziu parking przy samej plaży. Oczywiście brać kamperowa okupowała go już dosyć mocno :).








sobota, 6 kwietnia 2013

na zachód

Powoli opuszczamy Lazurowe Wybrzeże oraz Prowansję. Jedziemy na zachód. Po drodze pojawia się nieplanowany przez nas (po pierwszym postanowiliśmy jechać inną drogą :)) kolejny przejazd przez Marsylię, która nie posiada obwodnicy i trzeba się w nią zapuścić. Można to zrobić w dwójnasób: wersja pierwsza- jechać głównie autostradą i jakoś się wydostać, wersja druga: słuchać rad nawigacji, wjechać do samego centrum, pogubić się, pobłądzić, postać w giga korkach i jakimś cudem znaleźć wyjście. My jak na prawdziwych twardzieli przystało wybraliśmy wariant nr 2. Dzięki temu mogliśmy zwiedzić to jakże urocze miasto :)



Po przejechaniu Marsylii nie mogło zabraknąć typowej dla tego miasta potrawy, czyli kuskusu z warzywami :)

W końcu dotarliśmy do miasto-wioski Gemenos. Dobra opcja na jeden dzień pobytu. Kilka wąskich uliczek, zameczek, a w tle góry.




Dosyć szybko nasyciliśmy się górami i nasze serca rwały się ku spienionemu morzu. Obraliśmy kierunek na Carry le Rouet. Sama miejscowość to nic specjalnego, ale woda, ach ta woda...

 ...przejrzysta i lazurowa.



Nie zabawiliśmy tam jednak zbyt długo. Dusze nasze ciągnęło z kolei do krainy ostatnich wolnych francuskich kowboi- otwartych stepów, solanek oraz bagien Camargue. Trafiliśmy do nieco zapuszczonego Port Saint Louis du Rhone.


 Spotkać tu można dzikie konie (nie spotkaliśmy), flamingi (o! patrz- flaming!) oraz dużo krów.

 Ranczo.

 Symbol regionu, czyli kotwica z sercem.

 Parking dla kamperów został ulokowany w takich oto postindustrialnych i smutnych okolicach.


Obecnie piszemy już do Was z deszczowych okolic Agde.

Tradycyjnie zamieszczamy namiary:

GEMENOS
GPS: N43.2977 ,E5.6295
  • darmowy parking z serwisem (woda, zrzut);
  • 3 miejsca dla kamperów (inne kampery stały na pobliskim parkingu dla osobówek);
  • max.czas postoju 24h;
  • w centrum miasteczka, cicho i spokojnie.

CARRY LE ROUET
Boulevard Philippe Jourde 5 (obok żandarmerii)
  • darmowy parking bez serwisu;
  • max. czas postoju 48h;
  • dosyć daleko do centrum.

PORT SAINT LOUIS DU RHONE
GPS: N43.38428, E4.81912
  • darmowy parking bez serwisu (przed wjazdem jest cena 6 euro z serwisem, ale serwis nie działa i postój jest darmowy).

SETE (parking przy plaży ok. 7km za Sete)
GPS: N43.36689, E3.61532
  • darmowy parking (serwis jest, ale chyba nie działał);
  • dużo kamperów;
  • duża, szeroka plaża i nic więcej :).

AGDE (za miastem)
GPS: N43º17`55`` E3º27`9``
  • parking płatny – 6 euro (serwis i ciepły prysznic) + 2 euro prąd;
  • czynny od 1 kwietnia;
  • ok. 30 miejsc postojowych;
  • przy recepcji darmowe wifi.

Raport z francuskiej ziemi

 
Jako, że jesteśmy już w drodze ponad miesiąc wypadałoby zrobić jakieś podsumowanie.
Większość czasu spędziliśmy w ojczyźnie wielbicieli ślimaków, więc będzie o niej. Rzeczywistość filtrujemy przez nasz system odbiorczy i pojęciowo-światopoglądowy, więc poniższe punkty nie mają charakteru prawdy objawionej :).

To lecimy:
-ceny- wyższe niż w Polsce, Niemczech, Włoszech. Produkty spożywcze- droższe (nabiał w podobnych przedziałach), wino- tanie :), piwo (raczej wyroby piwopodobne) zaś drogie i niezbyt dobre. Owoce i warzywa w marketach dosyć drogie, alternatywą są targi, gdzie ceny są ponad dwa razy niższe (choć nie zawsze). Chemia- dużo droższa. Dla przykładu możemy podać płyn do toalet chemicznych produkcji francuskiej, który kupiliśmy w Niemczech za 8 euro, tutaj- 20 euro! Kolejny francuski wyrób, znany lakier do włosów. Polska:15 zł, Niemcy: 3-4 euro, Francja: od 7 do 12 euro! Za to paliwo w przystępnych cenach- wczoraj tankowaliśmy ropę za 1,32 euro;
-drogi: autostrady- bardzo dobre, choć kosztowne. W pobliżu dużych miast bardzo często bezpłatne. Drogi krajowe- dobre. Lokalnie i w miastach jest już gorzej: dużo kolein, zapadniętych studzienek i dziur. No i oczywiście wszechobecne większe i mniejsze ronda, które same w sobie stanowią turystyczne ciekawostki. Władze miast chyba konkurują między sobą o to, kto będzie miał najładniejsze. Tak więc stawiane są na środku ronda łodzie, samoloty, fontanny, inscenizowane są scenki z wiejskiego życia, domki z niby-winnicami, gaje palmowe, czy oliwne. Cuda :);
-kierowcy- jeżdżą dosyć przepisowo. Chyba, że mówimy o Marsylii :);
-ludzie- krzywdy nam nikt nie zrobił, ale też za często się nie uśmiechają choć zawsze staramy się nawiązać kontakt wzrokowy i rzucić miłe bonżur. Tylko Didol z reguły nie narzeka na brak zainteresowania :);
-infrastruktura kamperowa- tu jest za co pochwalić Francuzów i czego pozazdrościć. Bardzo dużo darmowych, funkcjonalnych serwisów. Parkować można wszędzie tam gdzie nie ma wyraźnych zakazów;
-dostępność internetu- też nas miło zaskoczyła. W większości miejsc w których byliśmy połączyć się można za darmo w biurach informacji turystycznej. No i oczywiście zawsze pozostaje jeszcze amerykański sprzedawca frytek i bułek z wkładką.

Na razie tyle. Jak tylko dokonamy kolejnych spostrzeżeń to nie omieszkamy się nimi z Wami podzielić :)

 
Poniżej zdjęcia zrobione w miejscowości Sanary sur Mer, którą odwiedziliśmy kilka dni temu.


Le port






Niestety nie zawsze świeci słońce. Spotkana wczoraj Polka, która mieszka tu już 40 lat stwierdziła, że zima nadal trwa. :(





Postój przy plaży. Niektórzy lubią "na bogato".

Nie to co my. Prawdziwi minimaliści. :)

Widok z salonu :)

Ten mały kamper na końcu to my.

 Namiary:

SIX FOURS LES PLAGES ( bliżej do centrum SANARY SUR MER )
GPS: N43º 6`45`` E5º48`42``
-parking (do 1 maja darmowy), bez serwisu (pozostał po nim tylko znak); 
-przy plaży i ulicy (ładny widok, ale głośno); 
-obok informacji turystycznej z wifi.