poniedziałek, 29 sierpnia 2016

wulkaniczne Kaiserstuhl


Napięte do granic możliwości zmysły rejestrowały już tylko zwężającą się nieubłaganie czerń szosy. Nawierzchnia stawała się coraz bardziej nierówna, a utrzymanie kampera na drodze wymagało ode mnie umiejętności, których pozazdrościć mógłby niejeden kierowca rajdowy. Nie to jednak było najgorsze, gdyż tuż za ostrym zakrętem i tak już wąskie pobocze zostało zastąpione przez niemal pionowo opadającą ku przepaści skalną ścianę. Przez ściśnięte z nerwów gardło ledwie przełknąłem ślinę.

czwartek, 25 sierpnia 2016

Strasburg


Kwaśne oddechy oraz pobolewające głowy- tym przeważnie kończy się nadmierna konsumpcja procentowych trunków. Mimo niewątpliwej renomy lokalnych win i w ich przypadku nie jest  niestety inaczej :). W takie poranki człowiek ostatecznie przytomnieje po tym jak trzepnie głową w znajdujący się kilkadziesiąt centymetrów nad posłaniem sufit alkowy. Po rozmasowaniu guzów, uzupełnieniu bananami utraconego potasu oraz wyrównaniu poziomu płynów sokiem pomarańczowym poczuliśmy się niemal jak abstynenci i nieśpiesznie ruszyliśmy w drogę do Strasburga.

wtorek, 23 sierpnia 2016

Nie ma to jak kwaśne piwo :)


Jak widać kolejna kolacja pozwoliła nam się również zjeść pośród winorośli. Nim to się jednak stało straciliśmy kilkaset kalorii w szaleńczym pędzie ku zwiedzaniu. Bardzo rzadko planujemy wcześniej dokładnie trasę wyjazdu i miejsca w których będziemy spać. Najczęściej decyzję podejmujemy rano, tuż przed wyruszeniem w trasę. Tak właśnie trafiliśmy do Obernai.

niedziela, 21 sierpnia 2016

chrupiące bagietki maczane w białym winie


Komo wreszcie może odreagować kamperową ciasnotę i poganiać porządnie po domu siejąc przy tym postrach oraz ogólne zniszczenie. A to niby dlaczego?- zapytacie pewnie zaciekawieni i oburzeni jednocześnie. Zamykacie go na noc w zaparkowanym na podwórku kamperze, czy co? Nie, nie, dzięki za brzmiącą zachęcająco sugestię, ale nie o to chodzi :). Po prostu właśnie wróciliśmy z kilkudniowego objazdu po znajdującej się tuż za Renem krainie słynącej z doskonałych win oraz chrupiących precli.


poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Komo hipnotyzer


Spójrzcie w moje oczy, no patrzcie! Zabierzcie mnie do Polski, nakazuje wam!- tak oto zahipnotyzowani przez Koma nie mieliśmy innego wyboru i musieliśmy ruszyć w trasę do Ojczyzny.

sobota, 23 lipca 2016

Komo z wizytą w Como


Zgodnie z obietnicą daną naszemu czworonożnemu potworowi, po kilku dniach spędzonych nad Jeziorem Maggiore, które to upłynęły nam na opalaniu oraz ogólnym słodkim nieróbstwie ruszyliśmy dalej. Pnąc się powoli serpentynami, po kilku godzinach dojechaliśmy nad znajdującą się kilkadziesiąt kilometrów na wschód koleją dziurę pełną wody, zwaną przez tubylców Lago di Como.

piątek, 22 lipca 2016

Lago Maggiore


W zeszły piątek rano pakowaliśmy kamperka z zamiarem spędzenia weekendu w Konstanz (Konstancja). Szło nam to jednak dosyć niemrawo, bo znamy je dobrze i nie spodziewaliśmy się niczego nowego, ot po prostu trochę opalania i łażenia po sklepach. Wtedy Komo wstał ze swojego legowiska, podszedł do nas, łypnął okiem i zapytał: a czemu ja właściwie jestem Komo, co to znaczy? Jako, że z psem nie zawsze da się dogadać słowami, to postanowiliśmy po prostu przejść do czynów i zabrać go do jednego ze źródeł jego imienia, czyli nad jezioro Como. Wcześniej zahaczyliśmy jeszcze o Lago Maggiore, gdyż tam nas jeszcze nie było. Po prostu nie mogliśmy odmówić tym diabelskim ślepkom :).

środa, 13 lipca 2016

relaksujący relaks


Tak nas umęczył ten objazd po dalszych okolicach, że wpadliśmy tylko do domu po ręczniki i wybraliśmy się w odrobinę bliższe nam rejony, a konkretnie na jezioro. Niezawodne Überlingen, słynące z tego, iż jest niezawodne właśnie, nie zawiodło i tym razem :). Jest to jedno z naszych ulubionych miejsc nad Bodeńskim, po prostu nie ma się do czego przyczepić (a to akurat umiemy dobrze :)).

piątek, 8 lipca 2016

Szukając rottweilerów w... Rottweil


Rottweil, najstarsze  miasto Badenii- Wirtembergii, założone jeszcze przez Rzymian szczyci się tym, że jest najstarsze właśnie oraz tym, iż właśnie tu wyhodowano pierwszego rottweilera. Psy te wykorzystywane były do pilnowania obozów rzymskich i do dzisiaj ich obecność w mieście jest dość widoczna. Komo spotkał nawet jednego, lecz jak widać nie udało im się nawiązać nazbyt zażyłych stosunków :).

poniedziałek, 4 lipca 2016

Rottenburg am Neckar


Po dwudniowym pobycie w domu doszliśmy do wniosku, że już wystarczy zalegania na kanapie i wybraliśmy się znowu na wycieczkę. Tym razem na północ w stronę stolicy, czyli Stuttgartu. Nie kierowały nami wyłącznie pobudki czysto turystyczne, o nie. Można by rzec, że prowadziły nas serca :).