poniedziałek, 19 maja 2014

Fleur de vigne, Auxerre


Zachodziliśmy w głowę co też mają wspólnego kwiatki z winem. Że niby co? Będziemy degustować ten szlachetny trunek pośród kwietnych kobierców, a dzieci w wesołych pochodzie będą zasypywać płatkami ulice? Po niezbyt długich, ale za to intensywnych rozmyślaniach nasze spracowane umysły doszły w końcu do sedna sprawy :) Impreza odbywa się na cześć kwiatuszków, i owszem, ale tych, które pojawiają się wiosną na winoroślach. Tak, tak ona też kwitnie. Jakoś wcześniej nie przyszło to nam do głów. Za kilka dni powinny już być obecne również na krzaczkach, którymi się tak czule opiekujemy :) A od momentu ich opadnięcia do zbiorów winnych kiści jest ponoć dokładnie sto dni. Mądra ta matka natura.


Impreza rozpoczęła się przejściem pochodu w strojach już mocno retro oraz vintage. Potem już tylko kieliszek w dłoń i  można degustować do woli. Po wniesieniu opłaty w wysokości pięciu euro otrzymujemy kieliszek, a następnie możemy poświęcić cały dzień na pielgrzymowanie od stoiska do stoiska i degustowanie :)


 :)



Jak widać na zdjęciach lokalizacja  tej winnej fiesty była bardzo udana.



Zaś mops Didek zmagający się ostatnio z drobnymi problemami psychicznymi, które objawiają się poprzez nadmierne lizanie łap i w skutek tego ich puchnięcie, po zasięgnięciu opinii fachowca, zamiast kaftana bezpieczeństwa otrzymał takie oto szykowne skarpetki :)

poniedziałek, 5 maja 2014

Gall Anonim uprzejmie donosi


Dziś w naszym menu mamy przygotowany dla Państwa zdjęciowy misz-masz po burgundzku w sosie z tutejszego przepysznego wina. Kilka odrobinę chaotycznie zaserwowanych fotek, które ukazują przekrój naszego tygodnia. Powyżej fotografia zatytułowana "Droga do Champs". Co bardziej obeznani znawcy sztuk wizualnych są w stanie dopatrzeć się tam polnej drogi :). Trakt ten wiedzie do miejscowości Champs-sur-Yone, gdzie co niedziela po przebyciu pieszo czterech kilometrów delektujemy się zimnym piwem, które konsumujemy nad rzeką podziwiając przy tym przepływające leniwie barki oraz dzikie ptactwo.


Doszliśmy. Siadajcie.




A oto i centrum Champs. Można by powiedzieć, że to taka sama wiocha, tfu, znaczy się urokliwa mała miejscowość jak nasze Saint-Bris. Błąd. Oni mają nawet urząd pocztowy :).





W każdym porządnym wpisie, niczym w przyzwoitym serialowym tasiemcu musi znaleźć się również wątek mopsi oraz jakaś mała rólka dla tego zaspanego stwora. Dziś scenarzyści się nie popisali i prezentują nam tylko dwa wątki. Oklepany już "Didol śpi" oraz wnoszący odrobinę świeżości "Didek patrzący na konie" :)



Tu z kolei kilka migawek z naszej pracy. Powyżej "Robotnik rolny cieszący oczy dobrze wykonaną pracą"


oraz "Wzmacniający się w przerwie bananem".


Kiedy nie hasamy wesoło na świeżym powietrzu wśród motyli oraz innego robactwa, które występuje obficie w naszej pozbawionej oprysków winnicy, zdarza się nam pracować pod dachem przy etykietowaniu itp.



A tak "wykańcza" się Cremant, czyli  produkowanego metodą tradycyjna tutejszego Szampana. Te ręce trzymają fortunę :P.


Czasem nawet najtwardsi operatorzy kilofa muszą odsapnąć :)


Relaks przed domem.



Z nadmiaru euro postanowiliśmy żywić się płodami łąk oraz lasów. W tym przypadku sałatka z mniszkiem lekarskim alias mlecz, czy też dmuchawiec.
Czuwaj!


poniedziałek, 28 kwietnia 2014

chwastoprzysmaki


Taki to na tym zgniłym zachodzie dobrobyt, że uczciwy człowiek pracy, by się wyżywić i w tejże robocie ducha nie wyzionąć musi się dożywiać dzikimi płodami natury :) W wolnych chwilach więc poszukuje niepryskanych, ekologicznych przysmaków na okolicznych łąkach oraz polach (czasem nawet w godzinach pracy coś sobie skubnie :)).
Zapraszamy niniejszym na naszego drugiego bloga: klik!, może zainspirujemy niektórych z Was i też spróbujecie. W następnych odsłonach pojawią się kolejne darmowe, bio chwastoprzysmaki. Smacznego!

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Tonnerre


W dzisiejszym odcinku emigranckiego pamiętniczka prezentujemy Państwu wczorajszą wycieczkę na targi winne do oddalonego od naszej bazy o ok. 40 km Tonnerre. Impreza ta połączona była z degustacją rozmaitych rodzajów wina, a wyglądało to tak, iż po wniesieniu opłaty (my jako robotnicy rolni oczywiście wchodzimy za darmo :)) otrzymywało się kieliszek i można było przechadzać się między stoiskami oraz kosztować i smakować. Co bardziej snobistyczne osobniki (o zgrozo!) po powąchaniu, a następnie przepłukaniu szczelin między zębami wypluwały ten szlachetny trunek do znajdujących się na każdym stole odpowiednich spluwaczek. Patrzące na ten proceder oczy nasze szkliły się łzami, a serca krwawiły wręcz nie mogąc pogodzić się z takim strasznym marnotrawstwem :)


Rzeczone targi odbywały się  w XIII wiecznym budynku, w którym to mnisi w czasach dawnych i odległych prowadzili szpital dla biednych oraz schorowanych.




Nasze stoisko.





Samo miasteczko oprócz zadbanego oraz cieszącego oko ścisłego centrum jest dosyć zapuszczone. Po upadku przemysłu kilkanaście lat temu wiele domów zostało opuszczonych, a znajdujące się na ich parterach sklepy zamknięto.


Nad miasteczkiem góruje dumnie znajdująca się na wzniesieniu średniowieczna katedra.



Poniżej niej zaś ze skalnej groty wybija źródło. Otoczona wodną roślinnością głębia sprawia niesamowite wrażenie. W ten sposób wydobywające się z głębin ziemi dwieście litrów wody na sekundę stwarza rzekę.




Zderzenie sacrum i profanum. Pośród rzeźb nagrobnych odbywają się targi wina.


Przed budynkiem targów miała zaś miejsce ekspozycja zwierząt gospodarskich. Biedaki, nie wiedzą jeszcze jaki czeka je los :( Wszystkim mięsożercom, którzy pomyśleli, jakie to sympatyczne słodziaki niniejszym życzymy smacznego. Tak, mięso nie rośnie na drzewach, ani nie jest produkowane w jakiejś tajemniczej fabryce (jak myśli wiele dzieci). Pochodzi właśnie z takich maluchów.



sobota, 19 kwietnia 2014

Auxerre


Zamiast pocztówek z życzeniami świątecznymi dziś wrzucamy kilka migawek z Auxerre. Tak naprawdę to mieszkamy na jego głębokich przedmieściach :). Jak widać jest to całkiem  niebrzydka miejscowość w której dostojnie stojące na niewielkim wzgórzu średniowieczne katedry nurzają swe wiekowe oblicza w leniwie płynącej u ich stóp rzece Yonne. Tak naprawdę to jedno z ładniejszych miast w jakich dane nam było pomieszkiwać. I nie piszemy tego tylko jako tymczasowi lokalni patrioci :) 

Poza tym:

Wszystkim wierzącym życzymy Wesołych Świąt,
 ateistom i całej reszcie zaś miłego wypoczynku :)

My te kilka dni vacances uświetnimy pasztetem soczewicowym oraz pszennym chlebem własnego wypieku :)