piątek, 17 lutego 2012

deszczośnieg



Trzeba by coś napisać- w końcu blog żyć musi. Tylko o czym, jak nic szczególnego się nie dzieje. Zawsze można napisać, że nic się nie dzieje. No to piszę :) Śnieg pada (teraz to już deszczośnieg), Didol zalega na kanapie wodząc sennie smutnym wzrokiem po pokoju, my zalegamy obok niego gapiąc się w ekran komputera i próbując coś zarobić. Czytamy książki i blogi przeżywając przy tym cudze podróże marząc jednocześnie o własnych. Ehh. Byle do wiosny!



sobota, 4 lutego 2012

kaczka też człowiek :)


Ostatnio pisaliśmy, że jest zimno, bo temperatura spadła do 10 stopni poniżej zera. Minęło kilka dni i mamy minus 20 :). Ale nic to, ważne, że słońce świeci i można się trochę powygrzewać przy oknie. Warto też wspomóc kaczki i inne stwory, które muszą jakoś przeżyć na zewnątrz. Nie ma co, twarde są.




sobota, 28 stycznia 2012

Brr -10

Mróz za oknem że hej. Nie powstrzymuje nas to jednak przed codziennymi spacerami. Niestrudzenie, narażając się na odmrożenia pokonujemy 10-15 kilometrów po wrocławskich ulicach. Nam to nie przeszkadza, za to  kochany TVN znów ma temat do bicia piany. Najpierw było za ciepło- źle, teraz jest za zimno- też źle. Nie było śniegu- źle, spadł- też źle. Staramy się jak najbardziej ograniczać oglądanie telewizji, a w szczególności pseudo-publicystycznych programów, no i oczywiście kreującego bez opamiętania wizję apokalipsy TVN 24. Wystarczy, że dziadek ogląda :).
Ale mniejsza o pierdoły. Co u nas?
Udało nam się wreszcie uruchomić sklep pod adresem www.carlino.pl (odnośnik z prawej strony, nie bójcie się kliknąć!- choć kto wie, w telewizji ciągle ostrzegają przed hakerami, ACTA, kradzieżą danych oraz czyszczeniem kont). Ciągle dodajemy nowe produkty i konfigurujemy sklepik. Przez falę ochłodzenia handel jarmarczny został zawieszony.
Wciąż również podróżujemy palcem po mapie, a to tu, a to tam. Gdzie my już nie byliśmy :)
No i najważniejsze, skrystalizowały nam się już dwa wiosenne wyjazdy. Wraz ze znajomymi z Jasnogórskiego Grodu wyruszamy na wzburzone wody Adriatyku by doskonalić trudną sztukę nawigacji i żeglarstwa. Byle tylko od śpiewania szant nie zedrzeć sobie gardeł.
Kolejny wyjazd to rodzinne kamperowanie w Italii. My w kamperze, a rodzinka w apartamencie.
Mamy nadzieję, że to dopiero początek wojaży w nadchodzącym sezonie, żeby tak tylko wygrać w lotka. Eh.
Ahoj!

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Friuli


Po deszczowej Austrii Włochy przywitały nas pięknym słońcem. Mimo, iż nie było wcale gorąco, a nocą nawet lekki mrozik przyprószył trawę szronem to ilość światła sprawia, że człowiekowi od razu poprawia się humor. Niestety nasza wizyta trwała dość krótko i po noclegu oraz szaleństwie zakupowym trzeba było wracać. Ale już niedługo wiosna, a wraz z jej nastaniem mamy zamiar rozbić tam kamperowy obóz na dłużej :)




sobota, 14 stycznia 2012

...Wiedeń...


Podczas jazdy do stolicy Austrii chmury nie skąpiły nam deszczu. Nie powstrzymało nas to jednak przed dotarciem na czas. Zakwaterowaliśmy się w lekko szemranym hoteliku, gdzie recepcjonistą był miły, bezwłosy pan z licznymi bliznami na czaszce mówiący z rosyjskim akcentem. Zaraz potem ruszyliśmy na zwiedzanie w stylu japońskim.







czwartek, 12 stycznia 2012

...w domu...


Wróciliśmy. Uff...Kawał drogi za nami. Jak tylko się ogarniemy to dodamy parę fotek opatrzonych kilkoma słowami komentarza. A teraz hyc do wanny :)

sobota, 31 grudnia 2011


W Nowym Roku życzymy Wam spełnienia marzeń oraz jak najmniejszego kaca :)

wtorek, 20 grudnia 2011

Italio ruszamy na ratunek! Czyli jak zamierzamy walczyć z włoskim kryzysem.





































Siedzimy w domu, telewizja atakuje nas bez przerwy wizją nadchodzącego nieuchronnie kryzysu. Ponoć w kręgu najbardziej zainfekowanych państw znajdują się nasze biedne Włochy.
Nieszczęśnicy! - myślimy- Co to będzie? Co z Ferrari, co z Lambo, co z rodzinnymi kolacyjkami na mieście?...
Tak nie może być, musimy im jakoś pomóc!
Lecz jak to zrobić?- zastanawiamy się.
Nagle pojawia się genialna myśl, niczym światełko na końcu ciemnego, długiego tunelu.
Wiem!
Trzeba zasilić ich dziurawe, nieudolnie cerowane kieszenie jakże cennymi euro.
Więc postanowione na początku stycznia ruszamy z odsieczą.

piątek, 2 grudnia 2011