środa, 12 października 2011

Marostica è la Città degli scacchi



Marostica  słynie z tego, iż rozgrywane są tam tzw."żywe" szachy przez co raz do roku przeżywa najazd turystów, których nie są w stanie powstrzymać nawet świetnie zachowane mury obronne. My trafiliśmy tam już po tym wydarzeniu i mogliśmy napawać się senną atmosferą i spokojem tego pięknego, starego miasteczka.



Wspomniane szachy niestety widziane tylko na zdjęciach.







































































Na koniec jeszcze widok na przepełnione turystami Basano del Grappa, które niestety zwiedziliśmy tylko w stylu japońskim :)

poniedziałek, 10 października 2011

Spilimbergo


Kolejne przypadkowo odkryte małe miasteczko. Leżące u stóp Dolomitów Spilimbergo, które idealnie nadaje się na jednodniowy pobyt. Urokliwe wąskie uliczki, odrobina zabytków, no i chyba najważniejsze- parking z wodą, serwisem oraz prądem, a to wszystko za darmo :). Dla zainteresowanych podajemy namiary: przy via Udine, na terenie szkoły (na wjeździe do miasta jest znak).







Madonna z wielkim cycem :P


środa, 5 października 2011

Niezawodne Grado

Wiemy, wiemy. Przynudzamy już z tym Grado. Jeździć tam kilka razy w roku to już chyba przesada! Dlatego nie będziemy się zbytnio rozpisywać i powielać zdjęć urokliwej starówki, czy eleganckiego deptaka, to już było w poprzednich postach.
Ale to nie wszystko. 
W następnych odcinkach: baśniowe jezioro Garda, romantyczna Werona, imponująca Marostica i wiele innych atrakcji, więc nie zmieniajcie kanału i pozostańcie przy odbiornikach :)













 


















wtorek, 4 października 2011

somewhere in friuli



Dziś tylko fotki. Oto jedna z przypadkowo mijanych małych miejscowości na trasie. Jak to we Włoszech byle wiocha, a mogłaby obdzielić zabytkami niejedno duże miasto.















Oczywiście znalazł się także darmowy parking dla kamperów z serwisem :)
Dla zainteresowanych podajemy namiary: Gradisca d`Isonzo, via Trieste (obok sklepu LD i stacji Shell)




sobota, 1 października 2011

Gorizia/Gorica


Niestety ten moment musi zawsze nastąpić. Wszystko ma swój kres. Nasz wyjazd także można już opisywać jedynie w czasie przeszłym.
Ale nic to. 
Pozostaje jeszcze świat wirtualny i zaległa relacja. Jak już pewnie wszyscy wiecie internet w krajach zgniłej europy zachodniej jest tragiczny. Darmowe hot spoty to prawdziwy rarytas, a jeżeli już uda się znaleźć jakąś sieć najczęściej jest zablokowana, bądź płatna. Stąd tak duże zaległości. Ale nie martwcie się. Jesteśmy z powrotem, mamy szybki internet, dużo zdjęć i trochę wolnego czasu, więc regularnie będziemy Was zadręczać migawkami z przeszłości :).
Poprzedni wpis dotyczył Balatonu, który dosyć szybko opuściliśmy by przez Słowenię dotrzeć do Włoch (wiemy, wiemy znowu Włochy, ale co my mamy począć jeśli oni nas tak rozpieszczają). Oczywiście nie uwłaczając naszym braciom Węgrom, którzy zamieszkują naprawdę piękny kraj. Warto odwiedzić Balaton (którego nazwa oznacza jezioro błotne, i trzeba przyznać coś w tym jest), rozliczne gorące źródła, przepiękny mały Tokaj i oczywiście stolicę.To samo tyczy się Słowenii z jej górami, jaskiniami (Postojna- zrobiła na nas ogromne wrażenie) oraz największymi miastami (Mariborem i Lublaną- którą zamieszkuje około 270 tyś. osób :)).
Więc dziś słoweńsko-włoskie graniczne miasto Gorycja.


Część włoska jest pełna zabytków nad którymi dumnie góruje zamek, zaś fragment słoweński (Nova Gorica) to nowe, ciągle rozbudujące się miasteczko.




















Tuż przy starówce znajduję się bezpłatny parking dla kamperów z pełnym serwisem i wodą. W centrum jest dużo znaków kierujących na niego więc najlepiej wjechać do serca miasta, a na pewno się trafi.