sobota, 12 marca 2011

dum, dum, dum


Wiosna się zbliża. Koniec leżenia pod kołdrą!!! U nas bez zmian. Ciągle dumamy i dumamy- co tu zrobić, by zarobić.
Dum, dum, dum...
:)

niedziela, 27 lutego 2011

kufa, kufa, kufa mać!


W poprzednim poście pisaliśmy, że już nie długo wyjazd, że się przygotowujemy i w ogóle- praca wre. Aż tu wczoraj dostaliśmy nożem w plecy (cóż za tragizm :)). Klient wypowiedział nam umowę najmu mieszkania, naszego głównego źródła dochodu.
-Co poczniemy, co poczniemy- kołata nam się po głowach- chyba trzeba się wziąć do uczciwej pracy- myślimy.
Pewnie i trzeba.
Póki co nie odpuszczamy wyjazdu (musimy bardziej skupić się na aspekcie zarobkowym) i  niedługo wracamy na stare śmieci.
Trzymajcie kciuki :)

środa, 9 lutego 2011

wyjazd coraz bliżej!


W oczekiwaniu na ciepłe dni (oraz noce) planujemy i przygotowujemy się do zbliżającego się wielkimi krokami wyjazdu- mamy zamiar wyruszyć już za jakiś miesiąc. Nałogowo sprawdzamy pogodę (bo tam słońce i ciepło), dokupujemy różne rzeczy mniej i bardziej potrzebne (GPS- bardziej, wykrywacz metali-mniej :)), uczymy się włoskiego. Podczas poprzedniego wyjazdu nie mieliśmy GPS-u i daliśmy radę, ale w bardziej cywilizowanej Europie już nie zaszkodzi, łatwiej będzie znaleźć parking itp.
W planie mamy wyruszyć w kierunku Stuttgartu (w odwiedziny), a następnie Francja (Marsylia, Nicea), no i nasze ukochane Włochy. W Italii chcemy spędzić dużoooo czasu. A co potem, to juz wyjdzie w praniu. Może promem do północnej Afryki? W międzyczasie mamy zamiar poszukac jakiejs dorywczej pracy (truskaweczki, szparagi itp).
Póki co łazimy i robimy zdjęcia :)



czwartek, 3 lutego 2011

u wód


Wybraliśmy się na kilka dni do Polanicy. Wiadomo- grypa, zarazki, trzeba podreperować zdrowie.


Sama Polanica jest bardzo przyjemnym i ładnym małym miasteczkiem (zwie się nawet kurortem). Budynki w centrum odnowione, deptak również, jeżeli ktoś ma szanse na skierowanie do sanatorium to polecamy :). W domu zdrojowym zaś wystawa fotografii Stefana Arczyńskiego ( kto nie zna warto wygooglować- ciekawe i długie życie). Trochę łażenia, stłuczona noga, i tyle, jesteśmy z powrotem.





niedziela, 30 stycznia 2011

piątek, 28 stycznia 2011

czwartek, 20 stycznia 2011

już po...


Konkurs na bloga roku już się dla nas zakończył, wylądowaliśmy pośrodku stawki. Przed nami znalazło się bardzo dużo świetnych blogów- niektóre z nich czytamy od dawna i Was również do tego zachęcamy :).  My jesteśmy już myślami przy zbliżającej się wiośnie i nadchodzącym wraz z nią wyjeździe.
 
Dziękujemy wszystkim za głosy!!!

środa, 12 stycznia 2011

Niezawodna Praga

 
O Boże, a ci znowu piwo i piwo. 
A czym innym można zacząć wpis o Czechach? Knedlikami? Wbrew pozorom czeskie piwa nie są najlepsze na świecie, jak przyjęło się sądzić. Mają za to jeden niepodważalny walor- są tanie :). Więc tuż po przyjeździe do Pragi zaopatrzyliśmy się w niezbędnik piwosza, czyli kilkanaście butelek złocistego trunku. 
Ale nie o tym będzie chyba cały wpis.
Wypadałoby napisać coś o samym mieście. O jego niezniszczonej przez wojny starówce, pięknych zabytkowych budowlach, brukowanych uliczkach pamiętających jeszcze minione pokolenia, które po nich spacerowały. Więc piszemy. Wszystko to prawda. Praga ma tyle do zaoferowania turyście, że kilka dni to z pewnością za mało. Wiedzą o tym ludzie na całym świecie i licznie przybywają. Bardzo licznie. Most Karola w południe przypomina polski hipermarket w sobotę lub kościół w niedzielę, panuje tam dosyć duży ścisk.

Oto i on- most Karola.



Pocztówkowe ujęcie- rzeczony most i Hradczany w tle. Tam też nie sposób delektować się widokami w samotności. Przewodnicy pędzą z parasolami, flagami i Bóg wie czym jeszcze, a za nimi podążają hordy turystów.

Widok ze wzgórza Žižkov . Duużo schodów do pokonania :)
Bardzo ciekawym obiektem, omijanym przez wielu turystów, ze względu na to, iż nie leży na głównym szlaku zwiedzania, jest Wyszehrad i znajdujący się w jego obrębie cmentarz zasłużonych Czechów.




Wieża tv.

???
Ślub i sesja zdjęciowa na praskiej starówce- marzenie każdego Japończyka.


Jaki początek, taki koniec -  piwko w lokalnym barze i do domu :(
Pragę następny raz odwiedzimy już chyba dopiero w marcu, kiedy wyruszymy wreszcie na kilkumiesięczną włóczęgę kamperem.

wtorek, 11 stycznia 2011

z wizytą u koleżanki Ludmiły


W drodze do Pragi postanowiliśmy zrobić sobie dwudniowy postój w Kłodzku. Zwiedziliśmy twierdzę i jej labirynty (tunele minerskie, żadne tam labirynty- przewodnik mówiąc to, aż zrobił się czerwony ze złości na ludzką ignorancję), pospacerowaliśmy po pustych, zabytkowych  uliczkach i pospaliśmy w skrzypiących łóżkach. Kłodzko jest miejscem w którym można spędzić dzień lub dwa, lecz dłuższy pobyt grozi powolną degradacją wątroby.

Wszystko się zgadza w naszym przypadku, szczególnie po szaleństwach minionej nocy, ale jak to mówią bez ryzyka nie ma zabawy :).

Trasa turystyczna ma około kilometra długości, a zwiedzanie trwa niecałą godzinę. W najniższym  miejscu tunel ma 90 centymetrów wysokości, więc ostrzeżenie dla osób z  klaustrofobią jest zasadne.

Ludmiła :)



 Most św. Jana po lekkim tuningu. Czasem należy podrasować odrobinę rzeczywistość.

Ruszamy dalej (na stopa trochę za zimno :)).

A i jeszcze jedno. Co bardziej błyskotliwe jednostki pewnie dostrzegły z boku strony logo konkursu Blog Roku. Wiemy, że pewnie nie wygramy, ale lansowanie się w sieci nie zaszkodzi, wiec zachęcamy do wysyłania sms-ów.

piątek, 7 stycznia 2011

Ať doušek zlatého kapaliny osvětlení vám život v tomto novém roc !

Z nastaniem nowego roku postanowiliśmy wybrać się z pielgrzymką to Mekki każdego piwosza, czyli kraju naszych południowych sąsiadów- Czech. Po dwóch dniach w Kłodzku i wędrówce podziemnymi korytarzami największej górskiej twierdzy w Europie (tako rzecze przewodnik) siedzimy sobie w Pradze i degustujemy. Jako przyzwoici czciciele piwnego bożka spędzimy tu kilka dni. Więcej wieści niebawem.

Częstochowa 2010