wtorek, 11 stycznia 2011

z wizytą u koleżanki Ludmiły


W drodze do Pragi postanowiliśmy zrobić sobie dwudniowy postój w Kłodzku. Zwiedziliśmy twierdzę i jej labirynty (tunele minerskie, żadne tam labirynty- przewodnik mówiąc to, aż zrobił się czerwony ze złości na ludzką ignorancję), pospacerowaliśmy po pustych, zabytkowych  uliczkach i pospaliśmy w skrzypiących łóżkach. Kłodzko jest miejscem w którym można spędzić dzień lub dwa, lecz dłuższy pobyt grozi powolną degradacją wątroby.

Wszystko się zgadza w naszym przypadku, szczególnie po szaleństwach minionej nocy, ale jak to mówią bez ryzyka nie ma zabawy :).

Trasa turystyczna ma około kilometra długości, a zwiedzanie trwa niecałą godzinę. W najniższym  miejscu tunel ma 90 centymetrów wysokości, więc ostrzeżenie dla osób z  klaustrofobią jest zasadne.

Ludmiła :)



 Most św. Jana po lekkim tuningu. Czasem należy podrasować odrobinę rzeczywistość.

Ruszamy dalej (na stopa trochę za zimno :)).

A i jeszcze jedno. Co bardziej błyskotliwe jednostki pewnie dostrzegły z boku strony logo konkursu Blog Roku. Wiemy, że pewnie nie wygramy, ale lansowanie się w sieci nie zaszkodzi, wiec zachęcamy do wysyłania sms-ów.

piątek, 7 stycznia 2011

Ať doušek zlatého kapaliny osvětlení vám život v tomto novém roc !

Z nastaniem nowego roku postanowiliśmy wybrać się z pielgrzymką to Mekki każdego piwosza, czyli kraju naszych południowych sąsiadów- Czech. Po dwóch dniach w Kłodzku i wędrówce podziemnymi korytarzami największej górskiej twierdzy w Europie (tako rzecze przewodnik) siedzimy sobie w Pradze i degustujemy. Jako przyzwoici czciciele piwnego bożka spędzimy tu kilka dni. Więcej wieści niebawem.

Częstochowa 2010

wtorek, 28 grudnia 2010

święta, święta i po świętach


Dwie Wigilie, dwie rodziny, kilkadziesiąt przejechanych kilometrów, trochę przedświątecznego stresu i już po wszystkim. W sumie nie było tak źle :).

 Trzebnicka choinka. Autor: Maja, lat 6

 Marcinkowice. Marysia- lat 3

 Maja. Autor: Maja :)

Rodzice. Autor: Maja. Trzeba przyznać, że nieźle jej to wychodzi :)

wtorek, 14 grudnia 2010

Wszędzie dobrze, ale w kamperze najlepiej!!!

Śnieg ciągle pada i pada. Zima w pelni, a my wspominamy jak to dobrze nam się żyło w naszym malutkim kamperze. Mimo że ciasno, mimo że duszno i mega gorąco życie na kółkach jest wspaniałe.
Co dzień nowe miejsce, inny widok po przebudzeniu, czasem nieprzespana noc to i tak bardzo za tym tęsknimy. Nie ma to jak poprać sobie w miseczce lub jeść obiad w temperaturze zbliżonej to tej jaka panuje w saunie.

Przerwa na literaturę ( na następny wyjazd należy zabrać zdecydowanie większą ilość książek  )

Wyczerpany upałem Didol

Chwila czułości
Obiadek w przygotowaniu...

...i gotowe

Relaks na kempingu

Relaks na plaży

Znowu obiadek ( nasz główny składnik - makaron )

W sypialni

Szef kuchni

Najwygodniejsze łóżko na świecie :)

Wieczorna rozrywka - karciory i obowiązkowe piwo

czwartek, 9 grudnia 2010

po codziennym odsnieżaniu miło jest powspominać przyjemniejsze chwile


Zimno i śnieżno. Nic tylko wspominać oraz odliczać czas do wiosny. Póki co segregujemy fotki i rozpoczynamy cykl " Z życia na 10 m2" - chociaż chyba takiej powierzchni nie ma nasz kamperek.

niedziela, 5 grudnia 2010

środa, 1 grudnia 2010

skąd jesteś? - z Poznania...


Kilka lat temu, jeszcze w szkole, byliśmy na wycieczce we Włoszech. Tak się złożyło, że ulokowano nas w apartamencie z kierowcami autobusu, którym przyjechaliśmy. Jeden z nich, powiedzmy pan Edek, zamęczał nas kilka razy dziennie swoim ulubionym powiedzonkiem (słynął jeszcze z kiełbasy z cebulą i serem), a szło ono tak:
-Skąd jesteś?
- No z Wrocławia;
-A ty?
-Ja z Poznania;
-Jak to z Poznania. A nie z Kłodzka?
-No nie, z Poznania. Tato poznał mamę i jestem.
Po czym następował głośny śmiech, choć słyszeliśmy to już wiele razy :)

Więc w sobotę stopo-ciągiem postanowiliśmy odwiedzić miasto, z którego wszyscy pochodzimy. Poznań. Przeżyliśmy pierwszy śnieg i atak zimy, najzimniejsze łapanie stopa, najgorętszą saunę (temperatura zbliżona do tej, jaka panuje w szczycie sezonu w kamperze podczas obiadu :)). Pobyczyliśmy się, połaziliśmy i po szczęśliwym przebrnięciu przez ogólnopolski paraliż -wróciliśmy.