wtorek, 23 lutego 2010

W_I_O_S_N_A

Nadchodzi wiosna! Śnieg się topi, powietrze już takie rześkie i przyjemne, czuć zbliżającą się odwilż. Niedługo pojawią się listki i ptaszki zaczną śpiewać :)

 

A co u nas? 

Wystawiliśmy w niedzielę naszą pustelnię na wynajem, może  ktoś  się skusi. Poza tym szukamy knajpy na obiad po weselny, ale coś nam to trudno idzie, wszędzie w cholerę drogo, a przy tym malutko jedzonka, no ale jak ekskluziw to i niewiele.
No i ominęły nas koncerty DM w Łodzi i żałujemy, że nas tam nie było. Tylko żałujemy? Nie! Cholernie żałujemy! Ech...


Kamperek za to stoi i już się cieszy na brak mrozów. Już niedługo pierwszy wyjazd!!!


środa, 17 lutego 2010

ZIMA WCIĄŻ TRZYMA

Kamperek już prawie gotowy do wyjazdu, wszystko co dało się zrobić w kwestiach mechanicznych- zrobione. Pozostaje tylko dopieszczenie wnętrza, działamy, działamy i wciąż działamy.

a zima jak trzymała, tak trzyma,

więc na osłodę Chioggia z ostatniego wypadu

 

 i by nie było zbyt kolorowo- krwiożercze meduzy mutanty!


piątek, 12 lutego 2010

LAURKA

Jako, że szykujemy się do wyjazdu to musimy oszczędzać.
A jako, że zbliża się pewne amerykańskie święto, to trudno trzymać się reguł chudego portfela.
Czy aby na pewno?
Czy nie da się mieć wszystkiego?
Czy trzeba kupować drogie prezenty i spożywać kosztowne obiady w ekskluzywnych restauracjach?
Otóż nie!
Wystarczy spojrzeć w przeszłość.
I odkryć na nowo...laurkę :)
Oto i moja.
 
oko w oko
modeling w gumiakach :)

i z kufelkiem...

jak wyżej :)

a co to stoi koło zupki?


K.C.

i stówka w kieszeni :)

poniedziałek, 8 lutego 2010

YES, WE CAN

Hurra, hurra, hurra!!!

i jeszcze po trzykroć hurra! Skąd tyle radosnych okrzyków- nasuwa Ci się pytanie, nasz wierny (i żywo zainteresowany) czytelniku? Otóż stąd, iż nie dalej jak w sobotę, tak w minioną sobotę, zostaliśmy szczęśliwymi właścicielami jeżdżącego domku :) Niestety nie zamieścimy jego zdjęć, ani nie dodamy szczegółowego opisu, ponieważ zaraz po dokonaniu transakcji nasze cudo zostało odstawione do mechanika na badania kontrolne  (jak na osiemnastolatka przystało). Dla zaspokojenia Waszej ciekawości możemy napisać, że jest to opisany w poprzednich notkach fiacik (jak tylko będzie stał już pod naszymi oknami nie omieszkamy dodać obszernej relacji).

W zamian za brak zdjęć kamperka dodajemy niezwykle ciekawe i artystyczne fotki z wyprawy do nieczynnej cegielni ;)

 

 

Cegielnia cegielnią, a my myślimy tylko o tym, że jeszcze tylko nieco ponad dwa miesiące i będziemy niczym ta mewa- WOLNI.

czwartek, 4 lutego 2010

STRZYGA


W miarę zbliżania się daty wyjazdu dają o sobie znać obawy i lęki. Człowiek budzi się w nocy w celu wiadomym (trzeba by pić mniej piwa przed snem :)) i już nie może zasnąć, myśli, analizuje, rozważa. Co będzie, czy zupełne odwrócenie naszego życia ma sens, co z pracą, co z pieniędzmi? Czy myśmy zwariowali? 

Reakcje ludzi są też bardzo skrajne. Od zachwytu i wypowiedzi typu:
-jedźcie jesteście młodzi, sam zawsze o tym marzyłem.
Do niedowierzania i pukania się w głowę:
-a po co wy właściwie jedziecie, do pracy, nie?, tak włóczyć się bez sensu? A co z karierą?"
Właśnie, co z nami jest nie tak? Niby mamy wszystko: mieszkanie, normalną pracę, nie najgorsze pensje, ładne meble i duży telewizor (to mus). Przecież  zawsze o tym marzyliśmy, a gdy już to posiadamy to nie odczuwamy szczęścia.
Tylko jeżeli nie teraz to kiedy? Czy warto żyć czyimś życiem w nadziei, że coś kiedyś się zmieni? Właściwie tak naprawdę to zawsze pragnęliśmy podróżować. Tylko z daleka od domu, podczas włóczęgi człowiek budził się z uśmiechem i ciekawością co przyniesie dzień. Czy koniecznie trzeba gonić za większym mieszkaniem, nowszym samochodem i wyższą pensją? A może jednak trzeba, może jak wrócimy będzie beznadziejnie, może nasze marzenia okażą się mrzonką?

A potem nadchodzi ranek i wszystko jest już jasne i pewne. JEDZIEMY!!!
Oczywiście nie stopem tylko kamperem :)

wtorek, 2 lutego 2010

NIE MOŻNA MIEĆ WSZYSTKIEGO

Mamy, mamy, już prawie mamy naszego kamperka! Weekendowe poszukiwania były na tyle owocne, że w najbliższą sobotę odbieramy niżej (i wyżej też) sfotografowany wehikuł. Nie obyło się oczywiście bez twardych negocjacji, intensywnego targowania się i dokładnych oględzin (podstawa to kilka kopnięć w koło i przyglądanie się ze znawstwem).
Nie napisałem cóż to za wspaniała maszyna. Otóż przed Państwem Fiat Ducato 1,9 w zabudowie Hymer z 1991 roku.
Zdjęcia pochodzą jeszcze od sprzedającego. Kiedy będziemy mieć go już w swoich niecnych łapkach napiszemy coś więcej i dorzucimy trochę fotek.

Ktoś może spytać, skąd więc tytuł tego posta. Ano stąd, iż już za tydzień w łódzkiej Arenie koncert DM, a my jako wierni czarni bracia (i siostry) nie opuszczamy takich wydarzeń. No ale cóż, nie można mieć wszystkiego...
Pozostaje tylko wspomnień czar (to akurat czar katowickiego spodka).

piątek, 29 stycznia 2010

Zimie mówimy stanowcze NIE!!!

Tak jest teraz...

...ale jeszcze trochę i będzie tak :)

czwartek, 28 stycznia 2010

oto on...przed Państwem...Didol!!

Jako,że nie jedziemy sami, a można nawet powiedzieć, jesteśmy jedynie dodatkiem i siłą sprawczą (czyt. żywiąco- kierującą), należałoby przybliżyć sylwetkę głównej postaci tej wyprawy, czyli didka, przepraszam- Pana Didka.
Zacznijmy od początku. Dawno, dawno temu (dokładniej jakieś 3 lata wstecz) przyszedł na nasz niegościnny świat, korzystając z doczesnej powłoki psa, on- Didek.
W szczenięcych latach jego skromne mopsie życie nie było lekkie. Chorował, cierpiał, ale walczył dzielnie,
aż uzyskał pełnie zdrowia i sił witalnych. Lecz aby to się stało musiał....spać.....spać....i.....

spać.....
Gdy już się porządnie wyspał i odzyskał pełnię samczej mocy, zapragnął podróżować. Najpierw skromnie, w okoliczne góry i doliny,

następnie coraz dalej i dalej.
Oczywiście nigdy nie zapomniał, że w podróży bardzo ważny jest nie tylko sam akt eksploracji, ale także porządny wypoczynek.

wtorek, 26 stycznia 2010

RAPORT Z PRAC KOMISJI

Jako, że minął już prawie miesiąc od założenia tej strony czas na małe podsumowanie i wykazanie, że nie fantazjujemy tylko działamy. 

 po pierwsze (primo)- zakup kampera
Byliśmy za Zieloną Górą oglądać mercedesa mb 100, oczywiście w ogłoszeniu same superlatywy tzn. stan idealny, igła, pierwszy właściciel, trzeba się szybko decydować bo klientów tylu, że ho ho i tym podobne bzdury, zdjęcia całkiem wiarygodne. Na miejscu- w trzech słowach-lipa, lipa, lipa. Pięćset kilometrów na darmo. Dzwoniliśmy w wiele miejsc ale większość sprzedawców to handlarze i rozmowa sprowadza się do zmiękczenia klienta i zaaplikowania mu ściemy jak wyżej. W tym tygodniu jesteśmy umówieni na oglądanie powyższego okazu. 

po drugie  (primo)- ślub
 
17 kwiecień, godzina 14.30, dzisiaj odbieramy obrączki. Ślub cywilny, później obiad. Zero romantyzmu, zero religii. Za to dużo miłości!!!
Zapraszamy :)

po trzecie (primo)- mieszkanie
W przyszłym tygodniu mamy spotkanie z pracownikiem firmy pośredniczącej, który porobi zdjęcia i wystawi naszą małą stabilizacje na pastwę studentów i tym podobnych ciemnych typów.

po czwarte (już starczy, to wcale nie jest śmieszne)- data wyjazdu
Nie damy rady wyrobić się do marca, na początku kwietnia pojeździmy trochę po Polsce, a po ślubie już właściwa trasa (można to uznać za podróż poślubną).

Na razie tyle...